poniedziałek, 25 lutego 2013

Wprowadzamy się w klimat. Wynalezione historyjki cz. 2



Dobra, każdy wie, że w Panamie są krawiec z Panamy i Kanał Panamski. Co ma jedno do drugiego? Ano Amerykanów.  Pierwszy mało co nie spowodował inwazji USA (kto nie oglądał – bardzo polecamy!), a drugi… cóż… poczytajcie, jak to kanał Amerykanie budowali. Kolejna historia, która wydaje się zmyślona. A jednak…




Amerykanie pomyśleli sobie, że chcieliby mieć wielką flotę, a do tego przydało by im się połączenie między Atlantykiem i Pacyfikiem. Pozostało wybranie trasy kanału oraz obliczenie kosztów. W grę wchodziła kontynuacja rozpoczętej przez Francuzów prawie dwadzieścia lat wcześniej budowy (francuski projekt autorstwa gwiazdy światowej inżynierii, twórcy Kanału Sueskiego, Ferdinanda Marie de Lesseps zakładał, że droga będzie na poziomie morza, czyli trzeba było strasznie głęboko kopać, by się do tego poziomu dokopać. Szybko okazało się, że to nie takie łatwe, że coraz więcej trudności, do tego malaria i żółta febra dziesiątkują robotników, koszty rosną, sponsorzy topnieją. Budowa zbankrutowała.) lub wytyczenie nowej trasy. Komisja ekspertów dziarsko przystąpiła do prac i przygotowała raport, z którego jasno wynikało, że budowa kanału w Nikaragui opłaca się dużo bardziej ze względu na:
- stabilność polityczną,
- nie trzeba tak bardzo kopać, bo jest tam większy udział odcinków morskich,
- mniejsze ryzyko zachorowań na choroby tropikalne,
- sporo niższe koszty przedsięwzięcia.




W Kongresie USA działało wtedy silne lobby pod przewodnictwem byłego dyrektora wykonawczego nieudanej francuskiej budowy, prowadzące kampanię na rzecz kontynuowania… uwaga… tak, tak, dobrze się domyślacie… budowy w Panamie. Przekonali spore grono polityków, ale komisja ekspertów opublikowała kolejny raport, w którym podtrzymywała poprzednie ustalenia. Wobec tego lobbyści rozpuścili plotkę o wybuchu nikaraguańskiego wulkanu Momótombo. Wobec tak druzgoczącej informacji Senat USA bezzwłocznie podjął decyzję o budowie kanału… uwaga… tak, tak, dobrze się domyślacie… w Panamie. Na marginesie dodam, że wulkan Momótombo znajduje się jakieś 100 km od planowanej trasy i ani myślał wybuchać.
Skoro w końcu zdecydowano się na budowę, pozostawał pewien drobiazg – dogadanie się z rządem Kolumbii (do której Panama wówczas należała), że budowa taka na ich terytorium będzie. Rozmowy nie zakończyły się pomyślnie, wobec czego USA stwierdziło, że jedynym rozwiązaniem może być oderwanie Panamy od Kolumbii. Ugadali się z tamtejszymi liberałami i 2 listopada 1903 roku w porcie Colón pojawiły się amerykańskie kanonierki. To był sygnał do rozpoczęcia powstania niepodległościowego, które – na szczęście – przebiegło bezkrwawo i po 4 dniach USA mogło uznać nową republikę. 18 listopada 1903 roku sekretarz stanu USA, John Hay, oraz pełnomocnik rządu panamskiego, Philippe-Jean Banau-Varilla, podali sobie rękę i przyklepali umowę, dającą Stanom Zjednoczonym:
- prawo do wieczystej suwerenności nad dziesięciomilowym pasem terytorium Panamy,
- prawo do jednostronnego użycia policji, wojsk lądowych i sił morskich w celu zagwarantowania bezpieczeństwa kanału, jego strefy oraz kolei międzyoceanicznej.
Panama dostała za to jednorazową rekompensatę w wysokości 10 mln dolarów w złocie i roczną rentę wynoszącą 250 tys. dolarów.
Budowa rozpoczęła się w 1904 roku.

1 komentarz:

Lubimy znać Wasze opinie, dyskutować i w ogóle MIEĆ Z WAMI KONTAKT. Piszcie tutaj, jak oceniacie nasze wpisy, zadawajcie pytania, rozmawiajcie.
Będzie nam bardzo miło!