fot. Ewa |
Po zasięgnięciu języka wsród lokalnej ludności, w tym naszych wspolpasazerow z chickenbusa, dostalismy namiary na plantacje kawy Selva Negra w okolicach Matagalpy... Ok, jutro się tam wybierzemy, ale najpierw hotel i kolacja! Jedziemy do znalezionego w przewodniku hotelu, który bardziej przypomina kurnik niż pomieszczenie, w którym zatrzymują się turyści z nawet najskromniejszym budżetem. Musimy szukać dalej. Jest już późno, jesteśmy zmęczeni i chcemy jak najszybciej pożegnać się z nieuprzejmym taksówkarzem, wiec decydujemy się zamieszkać w dormitorium. Nasz pokój ma 4 piętrowe łóżka i jest bardzo przyjemny. Poza nami mieszka w nim pewna Niemka. Po krótkiej rozmowie wszyscy grzecznie powiedzieliśmy sobie auf widersehen i ulozylismy do snu. A kiedy się obudzilismy po Niemce nie było ani śladu, za to na łóżku obok spała wtulona w siebie jakaś parka. Tak to bywa w dormitoriach - nigdy nie wiadomo z kim się obudzisz...
Żeby atrakcji był komplet to musimy Wam powiedziec, ze Jacek został gwiazda nikaraguanskiej telewizji, opowiadajac, jaki to piekny kraj oraz jak nam sie podoba na plantacji.
Nasza przewodniczka opowiada i opowiada, pokazuje krzaczki i zwierzaczki, a z rozmowy zaczyna wynikać, ze to córka właściciela. Poznalismy tez jej rodzine. Wszyscy bardzo mili, otwarci i pomocni, i jeszcze nas do autobusu porzucili.
Dear Karen,
If you watch this blog we would like to thank you and all your family for being so kind and helpful and so hostly.
Gracias!
Best regards,
Los Mochileros
To przypadek, ze spotkalismy właścicieli, ale to naprawdę miłe, ze maja tak fajne podejście do klientów. DZiekujemy Selva Negra, za tak cieple przyjęcie.
Obkupieni w kilogramy organicznej kawy postanowiliśmy ruszać dalej, do Granady. A z tamtad prosto do Panamy. Trochę nam się smutno robi, ze koniec tej wyprawy już tak blisko. Na pożegnanie Nikaragui postanowiliśmy wypić mojito i zjeść naprawdę dobra kolacje. Wybraliśmy Grill House przy Calle la Calzada. Zamowilismy churrasco (steak) i coś tam coś tam con Jalapeno (dla odmiany steak). Noooo, nie było to tanie (niespodziewanie doliczony został VAT i serwis), ale na pewno najlepsze jedzenie, jakie mieliśmy okazje próbować do tej pory.
Ania, Ewa, Monika
A oto filmik z całego pobytu w Nikaragui.
fot. Ania |
fot. Ania |
fot. Ania |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Lubimy znać Wasze opinie, dyskutować i w ogóle MIEĆ Z WAMI KONTAKT. Piszcie tutaj, jak oceniacie nasze wpisy, zadawajcie pytania, rozmawiajcie.
Będzie nam bardzo miło!