fot. Ania |
Potem chickenbusem i zgodnie z nazwą - z kurami - dojechaliśmy do Rio Dulce. Tu znowu dopadli nas naganiacze, zapakowali do łódki i wywieźli na bagna. Po kilku minutach łódka skręciła w odnogę rzeki i dotarliśmy do ukrytego w dżungli Casa Perico. Przywitał nas właściciel, zblazowany Szwajcar, niechętny do udzielania jakichkolwiek informacji. Potem malutki Gwatemalczyk poprowadził nas kładką wgłąb bagien do bungalowu. O nieee! Tu jest pięknie! Zostajemy. Mały domek, ale wyposażony we wszystko co potrzeba. Z tarasu widać już tylko zieleń. Oswojony lemur plącze się między nogami. W barze wino. Jacek powiedział, że nie rusza się stąd przez tydzień. No to mamy kłopocik...
W okolicy są gorące źródła. Woda ma 75 stopni. Nie da się wsadzić nogi. I znów nam się trafiło spa natural: glinka, która podobno odmładza o 10 lat. Nooo nam nie trzeba, ale zastosowaliśmy profilaktycznie.
fot.Jacek |
fot. Jacek |
fot. Jacek |
fot. Ania |
fot. Smorcz |
fot. Smorcz |
fot. Ania |
fot. Ewa |
fot. Ewa |
fot. Jacek |
fot. Jacek |
fot. Jacek |
fot. Jacek |
fot. Jacek |
fot. Jacek |
fot. Smorcz |
fot. Ania |
Po kilometrach przekopywania się w śniegu, który dziś w Polsce sypnął tak ciepło się na Was patrzy..
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wasze filmiki!!! Pozdrawiam. Ania
OdpowiedzUsuńAaale Wam współczujemy tego śniegu! U nas upał, że ho ho!
OdpowiedzUsuń